wtorek, 3 maja 2011

Trochę polityki dnia codziennego


Zbliżają się jesienne wybory więc częściej analizuję aktywność naszych polityków – szczególnie w Internecie. Czytam uważnie ich wypowiedzi w blogach bo tam - myślę, że wyrażają własne, osobiste przekonania a nie tylko ściśle interesy i programy partii z których się wywodzą. Niewątpliwie będę to uwzględniał przy urnie wyborczej głosując i polecając znajomym głosowanie na polityków aktywnych – ale w tym pozytywnym społecznym rozumieniu. Mimo podeszłych lat staram się być człowiekiem 21 wieku więc logicznie przede wszystkim jestem patriotą Ziemi – bo obecnie nie jesteśmy zdolni egzystować w atmosferze sąsiadujących i w naszym zasięgu planet ale tradycyjnie jestem też patriotą Polski i Radomia w którym się urodziłem. Będę na pewno popierał polityków – dobrych gospodarzy niezależnie z jakiej obecnie partii pochodzą. Będę też dokładnie analizował programy poszczególnych partii aby ewentualnie po wyborach sprawdzać jak te programy są realizowane. Na pewno będę popierał te partie których program uwzględnia interesy większości społeczeństwa a nie tylko malej garstki np. tych najbogatszych. Nie ulegnę jałowym obietnicom zmniejszenia bezrobocia przez powiększenie ilości stanowisk pracy bez wykazania tego np. przez komputerową symulację nasycenia rynku wyrobami, usługami oraz konkretnymi prognozami rozwoju określonych sfer produkcji itp. Powinno docenić się planowanie określonych kierunków szkolenia fachowców a nawet naukowców uwzględniając specyfikę naszego kraju. Myślę że kłamliwe i niedopuszczalne jest oszukiwanie społeczeństwa że nasycenie naszego rynku chińskimi towarami to wina chińczyków bo te towary sprowadzają Polacy, polscy biznesmeni, hurtownicy czerpiąc z tego kokosowe zyski. Oczywiście robią to zgodnie z prawem które jednak sami wcześniej ustanowili będąc przy władzy. Dlatego teraz jest taka walka o władzę – określenie stosowane obecnie szeroko w mediach. Określenie że rządzący są sługami narodu stosowało się tylko w pierwszym rządzie premiera Mazowieckiego. Obecnie naczelną ideą jest że życie to walka więc wygraj za wszelką cenę i nawet po trupach gnaj po laur zwycięscy. Osobiście podczas wyborów nie będę popierał polityków o takich poglądach.             

wtorek, 12 kwietnia 2011

Dialog (raczej monolog) z radomskimi radnymi.


                                 Dialog (raczej monolog) z radomskimi radnymi
W dniach 9 i 10 tego miesiąca wysłałem do paru radomskich radnych i do prezydenta poniższą treść i ciekawy jestem czy uzyskam choć jedną odpowiedź. Chyba się nie obrazą? Może email nie doszedł bo do dnia dzisiejszego otrzymałem odpowiedź tylko od jednego z nich.

Zdecydowałem się napisać do pana po bezskutecznym przejrzeniu w Internecie całej listy członków Urzędu Miejskiego, Rady Miejskiej z Radomia i znalazłem sporo osób które nie podali numeru poczty email dla umożliwienia kontaktu z nimi mieszkańców Radomia. Wszyscy członkowie Władz Miasta podali swoje służbowe numery poczt – umradom.pl ale z 27 osób Rady Miejskiej tylko 11 osób pozwoliło udostępnić swój numer email. Konto na międzynarodowym portalu społecznościowym Facebook zrzeszającym obecnie ponad 500 mil. osób znalazłem u 8 osób. Dane te pozyskałem ze strony www.radom.pl/_portal/ . Nie było tam danych o Facebook ale ponieważ mam tam swoje konto to mogę przeglądać profile innych zrzeszonych.  Z informacji internetowych wynika że Polska jest 5 lat do tyłu i na 65 miejscu w ocenie zastosowania Internetu i w zagadnieniu jak państwo i obywatele są przygotowani do korzystania z nowych technologii. Z Internetu otrzymuję szokujące informacje o jakości naszych elit politycznych. Oczywiście dziennikarze trochę przesądzają bo znam z opowieści ich znajomych że są bardzo zaangażowani w swoja pracę i nie mają nawet czasu na typowe życie rodzinne.  Uważam jednak że jeśli ktoś pretenduje do kariery politycznej powinien wykazać się znajomością posługiwania się nowoczesnymi środkami informacji. Podobno w zakresie wsparcia dla szkolnictwa i sektora badań jesteśmy na końcu Europy. Decyzje w wyborze decydentów z powodu braków informacji  nie są w rękach wyborców ale w głowach aparatu politycznego. Strony internetowe partii działających w Radomiu nie są aktualizowane tak jakby ich przedstawicielom nie zależało na rzetelnej informacji. Nawet chyba i ludziom nie zależy na ocenie polityków bo strona nasz-polityk.pl czas ich ocenić - nie jest aktualna. Na tej stronie radomscy radni mają raczej niskie notowania ale jest jeden bardzo aktywny na blogu który ma wysoką notę i czerwone serduszko.  Zbliżają się wybory więc może wszyscy obudzimy się.
Z poważaniem. Z Wereszczyński. 

Bezpłatny internet dla miszkańców Radomia


      Dyskusja do tematu: Bezpłatny Internet dla mieszkańców Radomia
Pragnę się włączyć do dyskusji tematu: Bezpłatny Internet dla mieszkańców Radomia zagrożonych wykluczeniem cyfrowym. Uważam to   za słuszne – choć spóźnione w czasie. Z informacji internetowych wynika że Polska jest 5 lat do tyłu i na 65 miejscu w ocenie zastosowania Internetu i w zagadnieniu jak państwo i obywatele są przygotowani do korzystania z nowych technologii. Uważam że w Polsce musi najpierw zaistnieć konieczność korzystania z Internetu jako podstawowego źródła informacji. Moje przemyślenia opieram na własnych i rodzinnych doświadczeniach gdyż nie jestem fachowcem w tej dziedzinie a tylko użytkownikiem. Moja córka mieszkająca w Anglii podłączyła się do Internetu z 10 lat temu. Dla niej to była konieczność aby uzyskiwać wszelkie informacje bo tam w ofertach zawsze są podawane numery stron WWW. Ja zakupiłem komputer i podłączyłem do Internetu w roku 2006 abym mógł kontaktować się z córką emailem i komunikatorem Skype. Poprzednio pisaliśmy listy ale często ginęły razem z załączanymi zdjęciami. Teraz zdjęcia przekazujemy jako załącznik do emaila lub zamieszczamy na Sky Drive albo na Facebook. Pocztą przesyłamy tylko karty świąteczne. Telerozmowy Skype przeprowadzamy z córką prawie codziennie i po ponad pół godziny. Po zwiększeniu w tym roku szybkości Internetu do 24 Mb/s uległa znaczącej poprawie jakość prowadzonych rozmów. W Polsce nie mam możności wykorzystania Internetu jako podstawowego źródła informacji. Jak na 21 wiek to chyba zbyt małe informacje są zamieszczane na stronach polskich instytucji. Mam 72 lata ale kierując się ideą : NO MAN IS SO OLD BUT THAT BE MAY LERN staram się nadążać. Ale niestety polska rzeczywistość tego nie robi. Trudno jest a najczęściej niemożliwe uzyskanie jest w Internecie informacji z dziedziny lecznictwa bo szpitale i przychodnie nie mają swoich stron w Internecie ani poczt email. Nawet te instytucje które mają nie odpowiadają na wysyłane emaile. Mam 3 poczty email, konto w Facebook oraz kontaktuję się przez komunikator Skype. Przed ostatnimi wyborami samorządowymi starałem się w Internecie uzyskać bliższe dane o kandydatach. Kampania wyborcza samorządowa w Polsce przypominała więcej wybory miss lub missów polityki. Wszędzie widać było fotografie kandydatów, przeważnie uśmiechniętych i mało konkretów lub wcale o tych kandydatach. Uważam, że w 21 wieku większość informacji o wyborach i kandydatach powinna być w Internecie. Przy fotografii każdego kandydata powinien być podany nazwa jego strony WWW oraz adres email. Przecież Internet w całym cywilizowanym świecie jest potężnym źródłem informacji. Dlaczego nie w Polsce? Nawet na oficjalnych radomskich stronach niektórych partii nie były podane dane kandydatów a te strony niekiedy nie były aktualizowane od paru tygodni. Myślę że w następnych wyborach będę mógł głosować przez Internet a wszelkie dane o kandydatach też tam znajdę. Obecnie to jest loteria. Z Internetu otrzymuję szokujące informacje o jakości naszych elit politycznych. Uważam że jeśli ktoś pretenduje do kariery politycznej powinien wykazać się znajomością posługiwania się nowoczesnymi środkami informacji. Podobno w zakresie wsparcia dla szkolnictwa i sektora badań jesteśmy na końcu Europy. Decyzje w wyborze decydentów z powodu braków informacji  nie są w rękach wyborców ale w głowach aparatu politycznego. W tej sytuacji podłączenie do Internetu 1500 gospodarstw z przekazaniem 500 komputerów niekiedy przypadkowym osobom polepszy tylko sztucznie wskaźnik korzystających z Internetu. Uważam że w pierwszej kolejności należy przeprowadzić powszechne szkolenia a sprzęt komputerowy jak laptopy, czytniki e-booków przekazać uczniom – jak to robi Wenezuela. Podobno tam ma być przekazane uczniom 525 tyś. Laptopów. U nas drukuje się masę podręczników zużywając masę papieru  i namawia się do czytania drukowanych książek podczas gdy ekologicznie byłoby przejście na podręczniki w wersji elektronicznej i rozbudowę wypożyczalni e-booków w miejsce bibliotek. Brytyjski rząd w 2008 r. postanowił, że włączy do internetu wszystkie rodziny z dziećmi w wieku szkolnym (5-19 lat). W Wielkiej Brytanii bez internetu było co trzecie gospodarstwo domowe, w tym ok. 10 proc. z dziećmi w wieku szkolnym. Rząd zaproponował talony na sprzęt, plus łącza internetowe. Program miał objąć około miliona rodzin. Przeprowadzono niespełna dwuletni pilotaż, dla około 250 tys. rodzin. W połowie 2010 r. z powodu kryzysu program został zawieszony. Zanim rząd rozpoczął masowy program, wiele szkół za własne pieniądze kupowało uczniom albo wypożyczało laptopy. Od lat 90. zaczęły się też pojawiać lokalne programy pod hasłem: laptop dla nauczyciela. Wiele władz lokalnych doszło do wniosku, że lepiej zacząć od nauczycieli - jeśli się ich oswoi z technologią, zaczną jej używać w domu, potem w szkole.
Za miliard złotych rząd chce kupić pierwszakom z podstawówki laptopy. Chociaż ponad 90 proc. uczniów ma w domach komputery. Jednak aż co trzeci - bez dostępu do internetu. Czy warto uczniom fundować laptopy z publicznych pieniędzy? A może dostęp do internetu jest ważniejszy?