piątek, 23 grudnia 2016

Jaka może być przyszłość klimatu i życia na Ziemi.

Słońce leży w odległości około 25 tys. do 28 tys. lat świetlnych od centrum Galaktyki, a prędkość jego ruchu dookoła centrum Galaktyki to około 220 km/s. Pełny obrót, czyli rok galaktyczny trwa 225–250 milionów lat. Położenie Układu Słonecznego w Galaktyce jest prawdopodobnie jednym z czynników warunkujących ewolucję życia na Ziemi. W ramionach spiralnych znacznie częściej niż pomiędzy nimi dochodzi do wybuchów supernowych, które mogą mieć katastrofalny wpływ na klimat i biosferę planet; niektórzy naukowcy spekulują, że część wymierań na Ziemi mogła być spowodowana przez takie zjawiska. Planeta nasza Ziemia znajduje się w centrum strefy, w której panują jedyne w Układzie Słonecznym warunki (temperatura od -70 °C do 80 °C, ciekła woda, tlen cząsteczkowy), umożliwiające rozwinięcie się organizmów o strukturze takiej jak ziemskie. Ekosfera ta rozciąga się od 0,95 j.a. do 1,37 j.a. od Słońca. Biosfery podobne do ziemskiej występują we wszechświecie niezwykle rzadko. Są niezaprzeczalne i logiczne dowody na wpływ aktywności słonecznej (która jest cykliczna), na temperaturę Ziemi czyli na klimat na Ziemi. Żadne jednak dostępne dane dotyczące temperatury powierzchni oceanów z okresu ostatnich pięciu milionów lat które uczeni przetestował na współczesnych modelach klimatycznych nie potrafi symulować zjawisk, jakie wówczas zachodziły. Pliocen jest bardzo interesujący z punktu widzenia współczesnej klimatologii. Miał on miejsce od 5 do 3 milionów lat temu i jest ostatnim okresem, w którym klimat był cieplejszy, a poziom dwutlenku węgla w atmosferze wyższy niż przed rewolucją przemysłową. Dlatego też naukowcy chcieliby dowiedzieć się o nim jak najwięcej.
Badanie rdzeni lodowych potwierdza, że większość ocieplenia badanego obszaru Antarktyki, które miało miejsce w latach 90. ubiegłego wieku, było spowodowane wystąpieniem El Niño. Co więcej, uczeni stwierdzili, że do podobnego topnienia dochodziło też w latach 40. XX wieku i latach 30. XIX wieku. Jeśli cofnęlibyśmy się w czasie i przyjrzeli Antarktyce z lat 40. XX wieku i 30. XIX wieku stwierdzilibyśmy, że regionalny klimat przypomina ten dzisiejszy. Myślę, że mieliśmy wówczas do czynienia z równie szybkim cofaniem się lodowców co obecnie - stwierdził uczony. Wyniki jego badań zostały opublikowane w Nature Geoscience. Naukowcy doszli do takich wniosków po przebadaniu rdzeni lodowych z Lądolodu Antarktydy Zachodniej, które pozwoliły im na cofnięcie się w czasie o 2000 lat. Posłużyli się też wieloma innymi danymi z rdzeni, sięgającymi 200 lat wstecz. Zauważyli, że w badanym okresie nastąpiło kilka dekad, w których lokalne warunki klimatyczne były podobne do tych z lat 90. ubiegłego wieku. Do najbardziej spektakularnej utraty lodu dochodziło w latach 40. XX i 30. XIX wieku. Zjawiska te są skorelowane z wystąpieniem równie niezwykłej aktywności El Niño co w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Również trudno powiedzieć, kiedy dokładnie nastąpiła ta istotna zmiana na Ziemi, według danych satelitarnych z końca 2010 roku prąd zatokowy, słynny Golfsztrom przestanie istnieć. Skutki dla klimatu mogą być katastrofalne, może nas czekać nowa epoka lodowcowa w Europie. Cały system oceanicznych pływów na Północnym Atlantyku jest kluczowy dla właściwego zarządzania ciepłem na naszej planecie. To dzięki prądowi zatokowemu Irlandia i Anglia nie są skute lodem a kraje skandynawskie nie są za zimne do zamieszkania. To ciepły prąd zatokowy jest kluczowym elementem utrzymującym temperaturowe status quo i chroniącym nas przez nową epoką lodowcową. Obecnie prąd Zatokowy skierował się w kierunku Grenlandii i Kanady. Czekają nas roztopy odwiecznego lądolodu grenlandzkiego. Prąd Zatokowy (Golfsztrom) kończy się blisko Nowej Ziemi na Oceanie Arktycznym, i powoduje, że porty za kołem polarnym (Murmańsk w Rosji, porty norweskie) nie zamarzają w ogóle nawet w zimie. Prąd ten przestał więc ogrzewać Europę. Ciepło skierowało się w okolice Grenlandii, wschodniej Kanady i bieguna północnego. Zaś zimne masy powietrza wędrują w kierunku zachodniej Kanady i USA, Syberii, Rosji i Europy. -Czeka nas więc zmiana klimatu na całym świecie. Natura to samoregulujący się mechanizm, trochę to potrwa nim to wszystko ureguluje się na kolejne setki / tysiące lat.. Czego możemy się spodziewać? -Przede wszystkim: zwiększonej ilości huraganów i tornad, regularnie wiejących, silnych wiatrów tam, gdzie ich wcześniej nie było. Zakłócenia cyrkulacji monsunowej i związanymi z tym zjawiskiem suszami, pustynienie, powodzie. W tym roku lody na biegunie północnym jest o 80% mniej niż kilka dekad temu. Zaś na biegunie południowym (Antarktydzie) lodu przybywa. A jak te zmiany klimatu wpływają na poziom wód oceanów? W skali geologicznej obecny poziom morza jest niski, niższy o 150-400 m od maksymalnych. Obecny poziom morza, przyjmowany jako stały punkt odniesienia, jest czasowo bardzo niestały. W ciągu ostatnich 100 lat poziom oceanów podniósł się o 20 cm. Najniższy poziom oceanów był wtedy, gdy cała ziemia zamarzła ostatnio około 600 mln lat temu. IPCC nie oszacowało tempa wzrostu poziomu oceanów, prognozując jego wzrost o mniej, niż 2 milimetry rocznie. Dane pomiarowe pokazują trend rosnący na poziomie 3,3 ± 0,4 mm rocznie, znacznie powyżej zakresu niepewności IPCC.
Trzy miliony lat temu, w Pliocenie, klimat był cieplejszy o 2 - 3°C niż dziś, a poziom wody był około 25 metrów wyższy od dzisiejszego. Wtedy nie było ludzi i to nie oni byli winni tego ocieplenia.
Według wzoru zaproponowanego przez amerykańskiego astronoma Carla Sagana, ludzka cywilizacja jest na etapie 0,72 (jest to wartość w skali logarytmicznej), gdyż wykorzystujemy 0,16% całkowitej energii, jaka jest dostępna na Ziemi. Zatem cywilizacja ludzka nie osiągnęła nawet kategorii pierwszej.