poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Czy ludzkość może modyfikować klimat globalny.

Protokół z Kioto z 1997 stwierdza, że nadchodzi globalne ocieplenie które jest spowodowana wzrostem stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze w wyniku działalności człowieka. Działającego w Unii Europejskiej ETS - systemu handlu emisjami spalin, który pochłonął do tej pory astronomiczną kwotę 287 miliardów dolarów a opublikowane raporty nie pozostawiły złudzeń, że w najmniejszym nawet stopniu nie przyczynił się on do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Nic nie pomogło w odkłamaniu kwestii globalnego ocieplenia. „Globalne Ocieplenie” które jest pretekstem do stosowania geoinżynierii, nie zostało nigdy naukowo udowodnione i jest największych oszustwem w historii świata, jest to olbrzymia machina propagandowa służąca bankowo-korporacyjnej żydowskiej elicie władzy (cabal elite z ang.) do zarabiania gigantycznych pieniędzy i budowy struktur globalnego rządu, według zaleceń w programie ONZ o nazwie Agenda 21, program został ratyfikowanym przez kraje członkowskie w latach 90-tych. Zamiast ograniczeń emisji gazów, jak zakładał projekt z Kyoto, tworzona ma być przy pomocy rozpylonych w atmosferze na wysokości 6.000m tlenków aluminium i soli baru warstwa odprowadzająca – na wskutek zachodzących w niej skomplikowanych procesów przemiany – z jednej strony promieniowanie cieplne odbite od ziemi w przestrzeń kosmiczną, z drugiej załamująca i odbijająca jak lustro padające światło słoneczne. Skomplikowane symulacje komputerowe przeprowadzone w Lawrence Livermore National Laboratory miały wykazać, że rezultatem może być ograniczenie nagrzewania się ziemi do 85%, co pozwoliłoby nawet na podwojenie emisji dwutlenku węgla w następnych 50-ciu latach… Wynalazek bazuje na tzw. “Welsbach”-patencie z 1991 r., przedstawiony w maju 2000 r. na International Panel on Climate Change (ICPPC) zrzeszającym setki naukowców z całego świata i patronowanym przez UNO. . Obserwowane w ostatnich dziesięcioleciach cofanie się lodowców Antarktydy, chociaż bardzo dramatyczne, miało miejsce już w przeszłości. Zdaniem profesora Erica Steiga z University of Washington, zjawiska tego nie można jednoznacznie przypisać powodowanemu przez człowieka ociepleniu klimatu. Co więcej, uczeni stwierdzili, że do podobnego topnienia dochodziło też w latach 40. XX wieku i latach 30. XIX wieku. Jeśli cofnęlibyśmy się w czasie i przyjrzeli Antarktyce z lat 40. XX wieku i 30. XIX wieku stwierdzilibyśmy, że regionalny klimat przypomina ten dzisiejszy. Steig wraz z Qinghua Dingiem przebadali rdzenie lodowe i stwierdzili, że większość ocieplenia badanego obszaru Antarktyki, które miało miejsce w latach 90. ubiegłego wieku, było spowodowane wystąpieniem El Niño. Podczas El Niño pasaty słabną nad środkowym i zachodnim Pacyfikiem. Powoduje to zahamowanie upwellingu, czyli podnoszenia się chłodnych wód głębinowych we wschodniej części oceanu, a tym samym wzrost temperatury wód powierzchniowych oceanu i wilgotności powietrza w rejonie zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej. Jednocześnie obniża się temperatura wody i wilgotność powietrza na zachodnim Pacyfiku. Obserwowane są intensywne, często katastrofalne opady w Andach, przy jednoczesnym zmniejszeniu opadów nad Azją południowo-wschodnią i północną Australią, co skutkuje suszami w tych rejonach. El Niño choć obserwowany głównie na Pacyfiku, ma prawdopodobnie wpływ na całą Ziemię, ponieważ masy ciepłej i zimnej wody krążą po całym wszechoceanie. Jeśli ich kierunek zmieni się w jednym miejscu, zmienia się on wszędzie. Na suchych wybrzeżach Ameryki Południowej występują ulewne deszcze. Z kolei w zwykle wilgotnych rejonach Azji południowo-wschodniej i Australii północnej występują susze. Niektóre hipotezy wiążą pojawianie się El Niño z chłodniejszymi, śnieżnymi zimami w USA, suchszymi, bardziej gorącymi latami we wschodniej części Ameryki Południowej a nawet Europie oraz suszami w Afryce. Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie nastąpiła ta istotna zmiana na Ziemi, według danych satelitarnych z końca 2010 roku prąd zatokowy, słynny Golfsztrom przestał istnieć. Skutki dla klimatu mogą być katastrofalne, może nas czekać nowa epoka lodowcowa w Europie. Cały system oceanicznych pływów na Północnym Atlantyku jest kluczowy dla właściwego zarządzania ciepłem na naszej planecie. To dzięki prądowi zatokowemu Irlandia i Anglia nie są skute lodem a kraje skandynawskie nie są za zimne do zamieszkania. To ciepły prąd zatokowy jest kluczowym elementem utrzymującym temperaturowe status quo i chroniącym nas przez nową epoką lodowcową. Nie wierzę że ludzkość może mieć jakikolwiek wpływ na globalny klimat. Ludzka cywilizacja wykorzystuje tylko 0,16% całkowitej energii, jaka jest dostępna na Ziemi. Są natomiast dowody na wpływ aktywności słonecznej (która jest cykliczna), na temperaturę Ziemi. A przecież słońca ludzie nie nauczyli się jeszcze modyfikować. 
              Uzupełnienie.
Czy możemy obecnie udowodnić co wpływa na globalne zmiany klimatu na Ziemi? Są różne teorie niektóre wykluczające się lub uznane za błędne. Ale podobno prawdziwe jest twierdzenie: „ Kiedy naukowiec stwierdza, że ​​coś jest możliwe, jest on prawie na pewno blisko prawdy. Kiedy stwierdza, że ​​coś jest niemożliwe, prawdopodobnie popełnia błąd.” Obecnie chyba nie jesteśmy w stanie określić co jest możliwe a co nie. Wiemy że około 3,2 mln lat temu nasiliły się wahania klimatu – po fali zimna (glacjał) następowało ocieplenie (interglacjał). Strefy podbiegunowe przechodziły cykle zlodowacenia i topnienia, powtarzające się co 40–100 000 lat. (Zlodowacenia trwały od 100 do 300 000 lat, a interglacjały od 15 do 220 000 lat.). Ostatnie zlodowacenie zakończyło się 11700 lat temu. Od tego czasu Ziemia jest w okresie interglacjału, w epoce holocenu (dawniej aluwium). Są dowody na wpływ aktywności słonecznej (która jest cykliczna), na temperaturę Ziemi. Żadne jednak dostępne dane dotyczące temperatury powierzchni oceanów z okresu ostatnich pięciu milionów lat które uczeni przetestował na współczesnych modelach klimatycznych nie potrafi symulować zjawisk, jakie wówczas zachodziły. Pliocen jest bardzo interesujący z punktu widzenia współczesnej klimatologii. Miał on miejsce od 5 do 3 milionów lat temu i jest ostatnim okresem, w którym klimat był cieplejszy, a poziom dwutlenku węgla w atmosferze wyższy niż przed rewolucją przemysłową.
Teoria która starała wyjaśnić te cykle klimatyczne to Cykle Milankovicia” - periodyczne zmiany parametrów orbity ziemskiej, obejmujące ekscentryczność i nachylenie ekliptyki oraz precesję. Opisane przez serbskiego naukowca Milutina Milankovicia są uważane za dominujący mechanizm paleoklimatyczny, gdyż łączny wpływ trzech z nich może w niektórych punktach wpłynąć na zmniejszenie nasłonecznienia o 10% od wartości średniej. Ekscentryczność, nachylenie ekliptyki i precesja orbity Ziemi zmienia się i odpowiada prawdopodobnie za cykle epok lodowcowych z okresem 100 tys. w czwartorzędzie. Teoria Milankovicia zmian klimatu nie jest do końca zgodna z pomiarami.
Może wybuchy wulkanów maja jakiś wpływ na klimat Ziemi. Wybuch superwulkanu zdarza się na Ziemi średnio co 50–100 tysięcy lat. . Superwulkan w Parku Narodowym Yellowstone wybuchał ponad 2 mln lat temu, 1,3 mln lat temu oraz 640 tys. lat temu, dlatego też naukowcy wnioskują, że może on wybuchnąć w najbliższym czasie, tj. w ciągu najbliższych kilku tysięcy lat. Ekosystem zostanie unicestwiony praktycznie na całym, zamieszkałym obszarze Ameryki Północnej. Wobec nadchodzącej zagłady katastrofalna susza w Kalifornii, a nawet niewykluczony wybuch wszystkich reaktorów jądrowych na Ukrainie - okażą się niewinnymi epizodami. Pola Flegrejskie – kaldera superwulkanu o średnicy 13 kilometrów położona w okolicach Neapolu. Do ostatniego wielkiego wybuchu Campi Flegrei doszło około 40 tys. lat temu. W powietrze wyleciało wtedy ok. 300 km³ popiołów i kawałków skał, a ziemia została zalana 200 kilometrami sześciennymi magmy. Szacuje się, że po tym wybuchu Campi Flegrei globalna temperatura spadła o 1–2 °C. Czy taki globalny spadek temperatury może być początkiem epoki lodowcowej?
A może na zmiany klimatyczne Ziemi ma oddziaływanie kosmosu? Słońce leży w odległości około 25 tys. do 28 tys. lat świetlnych od centrum naszej Galaktyki Drogi Mlecznej a prędkość jego ruchu dookoła centrum Galaktyki to około 220 km/s. Pełny obrót, czyli rok galaktyczny trwa 225–250 milionów lat. Położenie Układu Słonecznego w Galaktyce jest prawdopodobnie jednym z czynników warunkujących ewolucję życia na Ziemi, a również może mieć wpływ na klimat i biosferę planety Ziemia.
Groźba zderzenia planetoidy z Ziemią. W głównym pasie planetoid Układu Słonecznego znajduje się od 1,1 do 1,9 milionów planetoid o rozmiarze przekraczającym kilometr. Orbity od 500 do 1000 z nich przecinają się z orbitą ziemską. Istnieje Skala Torino – 10-stopniowa skala, wg której NASA ocenia potencjalne zagrożenie katastrofą kosmiczną, jakie stwarzają rozmaite obiekty nadlatujące w kierunku Ziemi z kosmosu: Przy 10. stopniu siła eksplozji spowoduje globalne zniszczenia i doprowadzi do zmian klimatycznych. Stanowi zagrożenie dla istnienia cywilizacji. Średnia częstotliwość takich zderzeń wynosi raz na 100 000 lat lub rzadziej.
Może to wpływ Nemesis – hipotetyczna gwiazda towarzysząca Słońcu, której istnienie zasugerowano na podstawie regularności w występowaniu masowych wymierań w historii Ziemi. Gwiazda towarzysząca Słońcu mogłaby nie zostać dostrzeżona nawet na początku XXI wieku, jeżeli byłby to chłodny czerwony karzeł lub brązowy karzeł, krążący w odległości od 50 000 do 100 000 au od Słońca, poza granicami Obłoku Oorta.
Kwazary to niezwykle jasne centra galaktyk zasilane przez supermasywne czarne dziury. Wiele z nich emituje olbrzymie ilości materii do macierzystych galaktyk, co odgrywa kluczową rolę w ich ewolucji. Ilość energii emitowanej przez kwazar SDSS J1106+1939 jest co najmniej dwa biliony razy większa niż emisja ze Słońca. To około 100 razy więcej niż cała emisja Drogi Mlecznej - to gigantyczny wypływ.
A może racje ma Newman który w swoim artykule napisał, że wskazując na wzrost temperatur modele ONZ pokazują nieprawdę:
„Nikt nam tego nie mówi, ale przez niemalże dwie ostatnie dekady temperatura na Ziemi nie zmieniła się. A to oznacza, że 95% modeli klimatycznych, które łączyły globalne ocieplenie z emisją CO2 pochodzącego z działalności człowieka, jest błędna. Dlaczego zatem ONZ naciska świat, by ten wydawał miliardy dolarów rocznie na politykę związaną ze zmianą klimatu, której nie ma? Może Christiana Figueres zna odpowiedź?”
Według Newmana ONZ wykorzystuje globalne ocieplenie w celu wprowadzenia centralnej władzy politycznej:


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz