poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Czy wiemy dokładnie jaka jest przyczyna strajku nauczycieli.

Strajk nauczycieli trwa już dość długo a społeczeństwo polskie dowiaduje się tylko szczątkowych informacji o przyczynach strajku. Czy to tylko chodzi o pieniądze na podwyżki? Obecnie podobno większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do strajku w trosce o swoje dzieci że nie będą mogli spokojnie się uczyć, zdawać egzaminy. Wiemy szczątkowo jakie są propozycje rządu. Rząd przedstawił kolejne propozycje: propozycja rządu dla nauczyciela dyplomowanego w wariancie pensum 22 godz.: w 2020 r. - 6128 zł, 2021 r. - 6653 zł, 2022 r. - 7179 zł; 2023 r. - 7704 zł; propozycja rządu dla nauczyciela dyplomowanego w wariancie pensum 24 godz.: w 2020 r. - 6335 zł, 2021 r. - 7434 zł, 2022 r. - 7800 zł; 2023 r. - 8100 zł. Związek Nauczycielstwa Polskiego zażądał od ministerstwa edukacji podwyżek dla wszystkich pedagogów w wysokości 1000 złotych. Kim jest przywódca strajku? Sławomir Broniarz, szef ZNP i pomysłodawca wywołania strajku nauczycieli, kieruje związkiem od 19 lat. Wcześniej, pracował jako nauczyciel historii i dyrektor szkoły. Broniarz ma wielu oponentów po obu stronach politycznej "barykady" – aktywnie działa na rzecz podwyżek dla nauczycieli, przy czym często wdaje się w ostre spory z rządzącymi. O prezesie ZNP głośno było w 2008 roku, gdy opublikował swoje oświadczenie oświadczenie majątkowe. Więcej oczywiście jest danych w internecie bo obecnie podobno kogo tam nie ma to ten nie istnieje. Wg Wikipedii: „Sławomir Broniarz, szef ZNP i pomysłodawca wywołania strajku nauczycieli, kieruje związkiem od 19 lat. Wcześniej, pracował jako nauczyciel historii i dyrektor szkoły. Broniarz ma wielu oponentów po obu stronach politycznej "barykady" – aktywnie działa na rzecz podwyżek dla nauczycieli, przy czym często wdaje się w ostre spory z rządzącymi. O prezesie ZNP głośno było w 2008 roku, gdy opublikował swoje oświadczenie majątkowe. Wincenty Sławomir Broniarz (ur. 15 lipca 1958 w Rawie Mazowieckiej – polski nauczyciel i działacz związkowy, od 1998 prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Absolwent Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego oraz podyplomowych studiów z historii, marketingu i zarządzania. Pracował jako nauczyciel historii, był wicedyrektorem Szkoły Podstawowej nr 8 w Skierniewicach, a od 1988 do 1995 dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych nr 3 w Skierniewicach. W 1998 został wybrany na prezesa ZNP podczas XXXVII Krajowego Zjazdu Delegatów ZNP. W 2015 z ramienia OPZZ został członkiem Rady Dialogu Społecznego[4]. Z ramienia ZNP wszedł również w skład zarządu Europejskiego Komitetu Związków Zawodowych Oświaty i Nauki (ETUCE) Więcej danych nie znalazłem szczególnie o jakiś opracowaniach naukowych, przyznanych nagrodach itp. Obecnie domaga się 30-procentowych podwyżek dla nauczycieli i doprowadził do tego, że większość z nich z powodu tej podwyżki odeszła od tablic. Do swojego wpisu na Facebook otrzymałem interesujące informacje od znajomej nauczycielki: Na moją uwage:"Ciekawe czy ci nauczyciele co strajkowali stale podnoszą swoje kwalifikacje, dobrze przekazują wiedzę, maja dobre wyniki nauczania?" otrzymalem wyczerpująca odpowiedz..” Ukończyłam Uniwersytet Warszawski na dyplomie mam ocenę bardzo dobrą. Po magisterium ukończyłam jeszcze trzy rodzaje studiów podyplomowych - przydatnych do pracy w szkole m.in. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie "Profilaktykę i resocjalizację", także z wynikiem bardzo dobrym. Rokrocznie uczestniczę w kilku/kilkunastu szkoleniach. Od 10 lat co roku mogę cieszyć się z tego, że uczniowie, których przygotowuję do kuratoryjnych (a wiec najważniejszych) olimpiad przedmiotowych i interdyscyplinarnych uzyskują tytuły laureatów i finalistów. Otrzymałam najwyższe odznaczenie resortowe - medal KEN (nie wiązały się z tym żadne pieniądze), także Nagrodę Kuratora i kilka Nagród Prezydenta. Nagroda Kuratora - praktycznie nie do otrzymania przez 99% nauczycieli, przyznawana jest rokrocznie 3 lub 4 pedagogom na całe byłe województwo radomskie wyniosła 3500 brutto „. Jako dodatkowe argumanty za stajkiem był wpis: „Strajkuję. I nie chodzi o te pieniądze. Chodzi o to, że katastrofalną reformą zniszczono wiele lat efektów mojej pracy. Jak strajk był przeciwko reformie, dwa lata temu, nikt na niego nie zwrócił uwagi - nie był w egzaminy. Teraz zarzuca się nam, że chodzi tylko o pieniądze. Nie, nie chodzi o to. Chodzi o to, że: w Radomiu w szkołach podstawowych dzieci uczą się do 17/18 bo doszły 7 i 8 klasy, że w gimnazjach był wybór drugiego języka- był hiszpański, francuski, były klasy dwujęzyczne, a teraz nie ma takiej podstawówki ani jednej. We wszystkich podstawówkach jest tylko niemiecki. Strajkuję, bo zmuszono mnie żebym zostawiła moich gimnazjalistów, bo w moim gimnazjum nie było dla mnie godzin, a dzieciaki płakały, że odchodzę. Strajkuję, bo musiałam zostawić moją klasę wychowawczą, ale wtedy to nikogo nie obchodziło, bo ważne było wprowadzić nieprzygotowaną reformę. Strajkuję, bo moje dziecko chodzi do szkoły na 12.40 i ma problemy, żeby przejść po schodach, bo taki jest tłok, a uczniowie kl 8 - 180 cm wzrostu niekoniecznie zwracają uwagę na maluchy plączące się im pod nogami. Strajkuję, bo moi absolwenci, którzy przychodzili do mnie licznie opowiadać o swoich dalszych sukcesach i problemach już do mnie nie przychodzą, bo mnie już nie ma w mojej szkole. Strajkuję, bo ktoś kto wymyślił podstawę programową dla klas 7 i 8 był albo niedouczony, albo okrutny. Zarzuca się nam, że Bóg wie co wymagamy, a ja po raz pierwszy nie daję rady przekazać tego co powinnam na lekcji, bo jest tego za dużo i nie na poziom szkoły podstawowej. Po co 10latkom informacje o sporze o inwestyturze? Po co w 7 kl szczegółowe informacje o pogłowiu bydła w Polsce i na świecie! Strajkuję, bo zrzucono nam na głowy IPETy. Wie Pan co to jest? Strajkuję, bo one nic nie wnoszą, a zajmują długie godziny pracy. Strajkuję, bo praktycznie w każdym tygodniu czas mojej pracy przekracza 50 godzin, a opluwa się mnie i mówi, że jestem nierobem. Strajkuję, bo moje dziecko swojej Pani powiedziało, że nie mam dla niego czasu, bo ciągle coś robię do pracy. Strajkuję, bo w przyszłym roku do szkół średnich idzie podwójny rocznik. I dobre dzieciaki nie dostaną się do wybranych szkół, bo budynki nie są z gumy. Strajkuję, bo nawet jak się dostaną, to wcale nie jest powiedziane, że będą ich uczyć nauczyciele, dla których daną szkołę wybrali. Może być tak, że będzie ich uczył nauczyciel zatrudniony na godziny, bo zamiast 6 klas otworzono 4 (dla dzieci po gimnazjach) i 4 (dla dzieci po podstawówce) i trzeba będzie zatrudnić kogoś z łapanki. A i tak dla danego rocznika miejsc będzie dużo mniej. I mogę tak jeszcze długo. I na koniec, jak Pan wielokrotnie pisał "byt kształtuje świadomość" - strajkuję, bo z mojej pensji nie jestem w stanie w tym samym miesiącu leczyć zębów sobie i mojemu dziecku. Dlaczego nie nagłaśnianie się takich przyczyn strajku. Dlaczego nauczyciele nie spisali swoich zadań w stosunku do rządzących a praktycznie wszystko załatwia za nich P. Broniarz? Dziwi mnie tez postawa chyba niewielkiej części nauczycieli którzy strajkowanie zamienili na występy kabaretowe bo taki sposób raczej nie przyniesie im poparcia a tylko ich ośmieszy. Dalej ani z internetu ani z komentarzy nie wiem czy strajk nauczycieli i konsultacje z rządem prowadzi tylko P Broniarz czy tez powołany został komitet strajkowy który formułuje wszystkie postulaty strajkowe. Dalej aktualne jest powiedzenie Sokratesa : „Wiem, że nic nie wiem”. Jeśli czegoś nie wiem, to znaczy, że posiadam wiedzę o własnej niewiedzy. Ogólnie społeczeństwo nie wie nawet jakie uprawnienia i zadania nauczycieli podaje karta nauczycielska. - https://www.prawo.vulcan.edu.pl/przegdok.asp?qdatprz=akt&qplikid=2 . Część społeczeństwa tych fanatycznych zwolenników totalnej opozycji zwala winę na obecny rząd zapominając ze za czasów poprzednich rządów place nauczycieli były zamrożone. Ale większość wpisów jest logiczna: „Autorytet nauczyciela nie ma wiele wspólnego z wysokością pensji. Jeden z piszących wskazywał na ogromną rolę polskiej inteligencji w przeszłości. Mam nadzieję, że to czas przeszły dokonany, ponieważ taką rolę ludzie wykształceni Polacy odgrywali w najtrudniejszych dla Polski i Polaków czasach – zaborów, okupacji, komunizmu. Ale nawet wtedy ci, którzy nieśli "kaganek oświaty" nie pytali się, ile za to dostaną. Autorytet nauczyciela buduje się codzienną pracą i postawą. Buduje się go latami, a można zniszczyć nawet jednym posunięciem. Do takich należy decyzja o niewystawianiu tegorocznym maturzystom ocen końcowych i odmowa udziału w konferencjach klasyfikacyjnych.”. Jaka będzie przyszłość nauczania w Polsce? Czy jako niedouczone społeczeństwo będziemy mogli w przyszłości żyć tylko w rezerwatach.

sobota, 13 kwietnia 2019

Moje rozmyślania o nauczaniu i potrzeby posiadania wiedzy..

Posiadanie wiedzy było cenione przez mądrych ludzi już od zarania dziejów. Sokrates który był greckim filozofem i żył na przełomie V i VI wieku p.n.e. jego sławne słowa „wiem, że nic nie wiem” oznaczają świadomość, że jeśli czegoś nie wiem, to znaczy, że posiadam wiedzę o własnej niewiedzy. Sokrates wychodził z założenia, że wiedza jest największą i najcenniejszą cnotą. Zakładał, że jeśli wiem – posiadam wiedzę o tym , co jest dobre, a co złe, to nie mogę czynić źle. Wiedza według Sokratesa jest gwarantem moralnego i etycznego postępowania. Jesteśmy ludźmi a człowiek jako jedyna istota na Ziemi posiada możliwość twórczego działania. Wyposażeni jesteśmy w mózg który jest kosztownym energetycznie narządem (nasz stanowi zaledwie 2% masy ciała, a zużywa 20% energii) ale go przeważnie minimalne wykorzystujemy. Człowiek dzięki większemu mózgowi i zdolności samo uczenia umiał dostosować się rozumowo do środowiska przez budowanie pomieszczeń chroniących go od uciążliwości pogodowych oraz stosowania ubioru zmniejszającego straty cieplne. Możemy uznać nas ludzi za ostatnie stadium ewolucji więc kierunek rozwoju został nam narzucony przez potrzebę dalszego rozwoju mózgu i wykorzystania go do rozwoju cywilizacji na Ziemi. Ale czy wszyscy ludzie kierują się w życiu słowami Sokratesa.? Raczej chyba większość chce być bogatym i się bawić. Raczej według zawołania” Chleba i igrzysk (łac. panem et circenses) – okrzyk autorstwa starorzymskiego poety Juwenalisa, który wznosiło rzymskie pospólstwo, domagając się pożywienia i rozrywek..Igrzyska obecnie zastępują zawody sportowe szczególnie piłka nożna. Jak o niej wyraził się znany pisarz. "Piłka nożna jest popularna, bo głupota jest popularna" - mówił Jorge Luis Borges, jeden z najwybitniejszych pisarzy kraju, gdzie kościołem jest stadion, religią futbol, a Diego Armando Maradona bogiem. Kiedy studenci literatury na Uniwersytecie w Buenos Aires zmuszali profesora Borgesa do zdefiniowania piłki nożnej, odpowiadał im, że to "wymysł postkolonialny, zastępujący walki na noże". Piłkarzy, którzy uznawani byli powszechnie za bohaterów, nazywał "życiowymi piratami".
Obecny sposób nauczania znam raczej z opowieści i internetu. Jest 21 wiek a w Polsce dalej zacofanie w nauczaniu jak w średniowieczu, w czasach Gutenberga. Czy nie czas zrezygnować z papierowych podręczników? Czy uczniowi i nauczyciele muszą uginać się pod ciężarem papierowych pomocy szkolnych. Czy konieczne są te wyprawki dla uczniów i co roczne drukowanie ogromniej ilości podręczników w drukarniach większości zagranicznych właścicieli.? Czy każda szkolą nie powinna mieć serwera a każdy nauczyciel, uczeń miał konto szkolnej poczty e mail? Wtedy uczniowie mogliby opracowywać zadania domowe na komputerze i przekazywać e mailem do nauczyciela. W krajach nowoczesnych wszystkie podręczniki papierowe zostały zastąpione e-bookami, czyli książkami elektronicznymi własność przeważnie szkoły. . . Wszystkie dzieci rozpoczynające naukę - poczynając od szczebla podstawowego - zostały zaopatrzone w tablety, czyli komputery przenośne z ekranem dotykowym. Wyświetlane na nich będą elektroniczne wersje podręczników szkolnych, które zastąpią całkowicie książki papierowe. Są one zapisane w formacie, który przy zachowaniu układu graficznego, tekstowego i formatowania umożliwi odtwarzanie na jak największej liczbie urządzeń przenośnych, takich jak tablety, notebooki, netbooki, iPady, komputery, tablice interaktywne, a nawet zaawansowane smartfony. W ramach programu wszystkie klasy są także usieciowione. Po podłączeniu tabletów uczniów do sieci bezprzewodowej, nauczyciel wyświetla istotne dla lekcji treści w ich podręcznikach, pokazywał ważne akapity, przedstawiał na tablicy interaktywnej grafiki, filmy oraz prezentacje związane z tematem. Ale wprowadzenie takich rozwiązań wymagać będzie stałego dokształcania nauczycieli bo postęp naukowy szczególnie w naukach ścisłych jest ogromny. Dydaktyka, zwłaszcza w naukach matematyczno-przyrodniczych, jest w kryzysie. Ale na naszych oczach zmienia się sposób myślenia, sposób pracy, nawet mózgi kolejnych pokoleń przedstawicieli naszego gatunku mają strukturę połączeń nerwowych nieco inną, niż rodzice, aby lepiej radzić sobie z wszechobecną elektroniką. Kto spróbował kiedyś programować, ten wie, że czynność ta wymaga specyficznego podejścia do problemów i myślenia abstrakcyjnego w oderwaniu od języka naturalnego, przypominającego nieco to znane matematykom. Zetknięcie się z tą czynnością ma jednak niewątpliwie wiele zalet. Moc programowania spostrzegli specjaliści od edukacji, choć na razie szeroko zakrojone reformy możemy pooglądać z daleka Zmiany w niespotykanie niskich klasach wprowadziła Estonia, planuje je Wielka Brytania. W Polsce z programowaniem zetknąć się można podobno najwcześniej w szkolnictwie średnim. Gdy w szkołach, uczelniach nie przekazuje się najnowszych informacji z danych przedmiotów to nauka taka zniechęca tych najbardziej zdolnych. Efektem tego jest że niekiedy nie kończą uczelni gdyż w tym czasie wolą doskonalić się w dziedzinie która lubią. Przykładami są np:
Bill Gates, Steve Jobs, James Cameron, a ostatnio Mark Zuckerberg - studiowali na najbardziej prestiżowych uczelniach, ale przed uzyskaniem dyplomu odeszli ze studiów by robić karierę. Dzisiaj są niesamowicie bogaci, wpływowi i sławni. Ale to są jednostki wybitnie uzdolnione. Wskazany jest właściwy sposób nauczania dostępny dla wszystkich .

niedziela, 7 kwietnia 2019

Rozmyślania o nauczaniu i postępie nauki w Polsce i świecie.

Posiadam tylko wykształcenie w kierunku mechanika ale samokształceniem poznałem podstawy elektroniki, budowy tranzystorów, okładów scalonych z których obecnie są zbudowane obwody komputerów i innych układów informatyki. Typowa nauka w szkołach nawet na WSI zniechęcała mnie bo uczono nas raczej historycznych informacji technicznych gdy nawet w pracy mieliśmy urządzenie, maszyny nowoczesne. Wiem z internetu że dydaktyka, zwłaszcza w naukach matematyczno-przyrodniczych, jest w kryzysie. Ale na naszych oczach zmienia się sposób myślenia, sposób pracy, nawet mózgi kolejnych pokoleń przedstawicieli naszego gatunku mają strukturę połączeń nerwowych nieco inną, niż rodzice, aby lepiej radzić sobie z wszechobecną elektroniką. Gdy w szkołach, uczelniach nie przekazuje się najnowszych informacji z danych przedmiotów to nauka taka zniechęca tych najbardziej zdolnych. Efektem tego jest że niekiedy nie kończą uczelni gdyż w tym czasie wolą doskonalić się w dziedzinie która lubią. Przykładami są np: Bill Gates, Steve Jobs, James Cameron, a ostatnio Mark Zuckerberg - studiowali na najbardziej prestiżowych uczelniach, ale przed uzyskaniem dyplomu odeszli ze studiów by robić karierę. Dzisiaj są niesamowicie bogaci, wpływowi i sławni. Czy polskie szkoły i uczelnie i gwarantują wysoki poziom nauczania? Obecnie wkraczamy w epokę cyfrowego systemu który niesie nowe wyzwania ale tez zagrożenia związane z robotyzacją i automatyzacją. Są w niej wykorzystywane układy ze sztuczną inteligencją. Sztuczna inteligencja to dział informatyki, którego przedmiotem jest badanie reguł rządzących inteligentnymi zachowaniami człowieka, tworzenie modeli formalnych tych zachowań i – w rezultacie – programów komputerowych symulujących te zachowania. Tyle teorii. Futurolodzy pokazują świetlista przyszłość ludzkości. Na porządku dziennym będą operacje transplantologiczne przy użyciu elektronicznie sterowanych sztucznych organów, a zakładanie protez będzie rutynowym zabiegiem chirurgicznym. Nanoroboty będą wprowadzane głęboko do ciała, aby dostarczyć lekarstwa do chorych komórek lub wykonać mikrooperację. Słyszeliśmy już o projektach i istniejących już sieci autonomicznych „samochodów na życzenie”. Zamiast wzywać taksówkę zamawia sie automatyczny samochód. Szybko zjawia się ten, który znajduje się najbliżej. Jeśli jesteś zajęty, podajesz tylko docelowy adres, a pojazd sam cię tam zawozi. Ale potencjalny rozwój tzw. „ciemnych fabryk” może pozwolić firmom na oszczędzenie na płacach oraz energii elektrycznej, jako że maszyny nie potrzebują do pracy światła czy ogrzewania. Podobnie jak automatyka przemysłowa zastąpiła tysiące robotników, dzisiejsze algorytmy i roboty zmniejszają zapotrzebowanie na pracowników. Ogólnie przewiduje się ,że oprogramowanie wykorzystujące algorytmy sztucznej inteligencji może w ciągu najbliższych 10–20 lat przyczynić się do zwolnienia 10,5 miliona osób. Sztuczna inteligencja szybko znajduje swoje miejsce w kluczowych obszarach działalności przedsiębiorstw. Jak wynika z informacji opublikowanych przez firmę Accenture, wkrótce będzie na nią przypadało 25% wszystkich wydatków na technologie. Sztuczna inteligencja, która ludzką inteligencję rozszerza o efektywne przetwarzanie i precyzyjną analizę danych, umożliwia podejmowanie lepiej umotywowanych decyzji, natomiast automatyzacja usprawnia działania.  Zastosowanie sztucznej inteligencji ogranicza tylko wyobraźnia.
"Specjaliści rozróżniają dwa rodzaje sztucznej inteligencji, tzw. wąską i szeroką, która przekroczy zdolności człowieka. Na razie jesteśmy na etapie tej pierwszej, daleko od prawdziwej sztucznej inteligencji, przed której potencjalnymi konsekwencjami przestrzegali, choćby Elon Musk i Bill Gates" Ale co będzie z tymi mniej, nieefektywnie wykształconymi. Futurolodzy przewidują ze mała garstka niewspomaganych homo sapiens w praktyce będzie skazana na życie w rezerwatach. Czy polscy nauczyciele skazują na taki los Polaków?

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Czy Chemtrails to celowe trucie ludzi.

Ostatnio powróciły w internecie sensacyjne informacje że nawet nad Polską z samolotów zrzucane są trujące substancje aby truć ludzi. Ogólnie nazywają to Chemtrails. Są nawet w internecie barwne strony podające sensacyjne informacje o rzekomych podtruciach, zwiększaniu śmiertelności na terenach gdzie zauważono smugi na niebie. Chemtrails w USA nazywają badania regulacji klimatu na pewnym obszarze prowadzone przez uczonych z USA ale nie o trucie ludzi. Smugi które widzimy za samolotami to smugi kondensacyjne – https://pl.wikipedia.org/wiki/Smuga_kondensacyjna. Trucie ludzi z takiej wysokości to już absurd bo nawet zrzucane paliwo z samolotów w przypadkach awaryjnych nie dociera do ziemi. O tym jak szybko nawet najgroźniejsze trucizny silnie rozcieńczone tracą swoje trujące właściwości może poinformować znajomy chemik do którego mamy zaufanie. Opinie o trucie ludzi są nielogiczne bo to tak jakby hodowca podtruwał swoje zwierzęta. Rozpylanie niewielkiej ilości substancji w stosunku do masy całej atmosfery i na takiej wysokości prawdopodobnie nie może mieć wpływu na klimat globalny bo szybko prądy powietrza tam istniejące rozniosą to na duża przestrzeń i nawet tylko w niewielkiej ilości spadną na ziemie. Nie było publikacji jakiś rewelacyjnych wyników. Zamiast ograniczeń emisji gazów, jak zakładał projekt z Kyoto, tworzona ma być przy pomocy rozpylonych w atmosferze na wysokości 6.000m tlenków aluminium i soli baru warstwa odprowadzająca – na wskutek zachodzących w niej skomplikowanych procesów przemiany – z jednej strony promieniowanie cieplne odbite od ziemi w przestrzeń kosmiczną, z drugiej załamująca i odbijająca jak lustro padające światło słoneczne. Skomplikowane symulacje komputerowe przeprowadzone w Lawrence Livermore National Laboratory miały wykazać, że rezultatem może być ograniczenie nagrzewania się ziemi do 85%, co pozwoliłoby nawet na podwojenie emisji dwutlenku węgla w następnych 50-ciu latach… Wynalazek bazuje na tzw. “Welsbach”-patencie z 1991 r., przedstawiony w maju 2000 r. na International Panel on Climate Change (ICPPC) zrzeszającym setki naukowców z całego świata i patronowanym przez UNO, spotkał się z pozytywnym przyjęciem. Do tej pory nie znalazłem w internecie pozytywnych wyników tych badan. Uważam że cala ludzkość dysponuje zbyt małą ilością energii aby mogła wpływać na globalny klimat. Erupcje wulkanów wyrzucają w atmosferę wielokrotnie więcej pyłów niż są możliwości całej ludzkości i wpływają realnie na zmianę klimatu globalnego przez parę lat. Przykład dwóch wulkanów o rożnej sile erupcji. Wybuch wulkanu Tambora (Indonezja), 1815 rok: VEI=7, w powietrze wyrzucone zostało 140 mld ton pyłów i skał. Skutki tej erupcji były odczuwalne na całym globie; rok 1816 był „rokiem bez lata”: mrozy odnotowano wówczas w Stanach Zjednoczonych nawet w czerwcu; chłody spowodowały katastrofę również w Europie, prowadząc do największego głodu na tym kontynencie w XIX wieku, a być może także do epidemii. Zmianę globalnego klimaty może spowodować uderzenie masywnej planetoidy, co wywołuje katastrofalne efekty dla globalnego środowiska, w tym przedłużającą się zimę z uniemożliwieniem przeprowadzania fotosyntezy przez rośliny i plankton. Hipotezę takiego impaktu potwierdziło odkrycie mierzącego 180 km krateru Chicxulub na granicy Zatoki Meksykańskiej i półwyspu Jukatan w późnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Spowodowało to wymieranie kredowe – masowe wymieranie sprzed 66 milionów lat, podczas którego wyginęło około 3/4 gatunków roślin i zwierząt żyjących na Ziemi, w tym nieptasie dinozaury. Było to wydarzenie globalne. Wydaje się, że dotknęło wszystkie kontynenty w tym samym czasie. Wyznacza ono koniec okresu kredowego i ery mezozoicznej, a początek kenozoiku, ery trwającej obecnie.