Ostatnio
powróciły w internecie sensacyjne informacje że nawet nad
Polską
z samolotów zrzucane są trujące substancje aby truć ludzi.
Ogólnie nazywają to Chemtrails.
Są
nawet w internecie barwne strony podające
sensacyjne informacje o rzekomych podtruciach, zwiększaniu
śmiertelności na terenach gdzie zauważono smugi na niebie.
Chemtrails
w
USA nazywają
badania regulacji klimatu na pewnym obszarze prowadzone
przez uczonych z USA
ale nie o trucie ludzi. Smugi
które widzimy za samolotami to smugi kondensacyjne –
https://pl.wikipedia.org/wiki/Smuga_kondensacyjna.
Trucie ludzi z takiej wysokości to już absurd bo nawet zrzucane
paliwo z samolotów w przypadkach awaryjnych nie dociera do ziemi. O
tym jak szybko nawet najgroźniejsze trucizny silnie rozcieńczone
tracą swoje trujące właściwości może poinformować znajomy
chemik do którego mamy zaufanie. Opinie
o trucie ludzi są nielogiczne bo to tak jakby hodowca podtruwał
swoje zwierzęta.
Rozpylanie
niewielkiej ilości substancji w stosunku do masy całej atmosfery i
na takiej wysokości prawdopodobnie
nie
może mieć wpływu na klimat globalny bo szybko prądy powietrza tam
istniejące rozniosą to na duża przestrzeń i nawet tylko w
niewielkiej ilości spadną na ziemie. Nie
było publikacji
jakiś rewelacyjnych wyników.
Zamiast ograniczeń emisji gazów, jak zakładał projekt z Kyoto,
tworzona ma być przy pomocy rozpylonych w atmosferze na wysokości
6.000m tlenków aluminium i soli baru warstwa odprowadzająca – na
wskutek zachodzących w niej skomplikowanych procesów przemiany –
z jednej strony promieniowanie cieplne odbite od ziemi w przestrzeń
kosmiczną, z drugiej załamująca i odbijająca jak lustro padające
światło
słoneczne. Skomplikowane symulacje komputerowe przeprowadzone w
Lawrence Livermore National Laboratory miały wykazać, że
rezultatem może być ograniczenie nagrzewania się ziemi do 85%, co
pozwoliłoby nawet na podwojenie emisji dwutlenku węgla w następnych
50-ciu latach… Wynalazek bazuje na tzw. “Welsbach”-patencie z
1991 r., przedstawiony w maju 2000 r. na International Panel on
Climate Change (ICPPC) zrzeszającym setki naukowców z całego
świata i patronowanym przez UNO, spotkał się z pozytywnym
przyjęciem. Do
tej pory nie znalazłem w internecie pozytywnych wyników tych badan.
Uważam
że cala ludzkość dysponuje zbyt małą ilością energii aby mogła
wpływać na globalny klimat. Erupcje
wulkanów wyrzucają w atmosferę wielokrotnie więcej pyłów niż
są możliwości całej ludzkości i
wpływają realnie na zmianę klimatu globalnego przez parę lat.
Przykład
dwóch wulkanów o rożnej sile erupcji.
Wybuch wulkanu Tambora
(Indonezja), 1815 rok: VEI=7,
w powietrze wyrzucone zostało 140 mld ton pyłów i skał. Skutki
tej erupcji były odczuwalne na całym globie; rok 1816 był „rokiem
bez lata”: mrozy odnotowano wówczas w Stanach Zjednoczonych nawet
w czerwcu; chłody spowodowały katastrofę również w Europie,
prowadząc do największego głodu na tym kontynencie w XIX wieku, a
być może także do epidemii. Zmianę
globalnego klimaty
może
spowodować uderzenie masywnej
planetoidy, co wywołuje katastrofalne efekty dla globalnego
środowiska, w tym przedłużającą się zimę z uniemożliwieniem
przeprowadzania fotosyntezy przez rośliny i plankton. Hipotezę
takiego
impaktu potwierdziło odkrycie mierzącego 180 km krateru Chicxulub
na granicy Zatoki Meksykańskiej i półwyspu Jukatan w późnych
latach siedemdziesiątych XX wieku. Spowodowało
to wymieranie
kredowe
– masowe wymieranie sprzed 66 milionów lat, podczas którego
wyginęło około 3/4 gatunków roślin i zwierząt żyjących na
Ziemi, w tym nieptasie dinozaury. Było to wydarzenie globalne.
Wydaje się, że dotknęło wszystkie kontynenty w tym samym czasie.
Wyznacza ono koniec okresu kredowego i ery mezozoicznej, a początek
kenozoiku, ery trwającej obecnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz